piątek, 31 maja 2013

Rozdział 2

Następnego dnia z wielkim trudem podniosłam się z łóżka. A raczej zmusił mnie do tego wibrujący telefon na szafce nocnej. Spojrzałam na wyświetlacz 'Zibi :*'.
-Czego ? - wydarłam się na dzwoniącego.
-O, wstałaś. - zaśmiał się.
-Te, Bartman. Jebne Ci.
-Dobra, dobra. A teraz poważnie. Jadę dzisiaj na zakupy i dzwonię zapytać czy nie chcesz czegoś ?
-Mam lepszy pomysł. Przyjedź po mnie o 14 i pojedziemy oboje.
-Jasne Słońce. - wybuchnął śmiechem. - Do zobaczenia. - i się rozłączył.
Po rozmowie z nim poszłam pod prysznic. Wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem, podeszłam do szafy i skompletowałam strój na dzisiaj : http://www.deezeelistka.pl/stylists/outfit/show/22217.html . Weszłam z powrotem do łazienki i wciągnęłam na siebie ubranie. Umyte włosy wysuszyłam i wyprostowałam. Swoje kroki skierowałam do kuchni i zjadłam śniadanie. Równo o 7.45 pod moimi drzwiami pojawiła się Karolina. Poszłyśmy na uczelnię. Całe zajęcia przesiedziałam i przegadałam z przyjaciółką. Równo z dzwonkiem ogłaszającym koniec zajęć wyszłam razem z Markiewiczówną. Pod uczelnią czekał na mnie Zbyszek. Wskoczyłam szybko do samochodu przyjaciela i pojechaliśmy na zakupy. Wykupiłam chyba pół sklepu. Zbyszek pomógł mi dotargać zakupy z samochodu do mojego domu i poszedł rozwalić się na kanapie.
-Bartman ! Do mnie ! - krzyknęłam z kuchni.
-Tak ? - zjawił się w drzwiach kuchni i podszedł do mnie spoglądając z góry.
-Ty to rozpakowujesz .. - założyłam ręce i wskazałam głową na stos siatek. - a ja idę pod prysznic i odpocząć.
Gdy go wymijałam złapał mnie i zaczął łaskotać. Próbowałam mu się wyrwać, ale chwycił mnie w pasie i przewiesił sobie przez ramię kierując swoje kroki do łazienki. Wsadził mnie do wanny i zaczęła się bitwa na wodę. Po chwili oboje byliśmy cali mokrzy. Wzięliśmy ścierki w ręce i zabraliśmy za sprzątanie łazienki. Po paru minutach wszystko lśniło czystością, a ja poszłam się przebrać. Ubrałam spodnie od dresu i koszulkę Bartmana, którą znalazłam w swojej szafie. Idąc do kuchni w celu zakończenia rozpakowywania zakupów zajrzałam do salonu gdzie siedział przyjaciel w samych spodniach, a koszulka suszyła mu się na grzejniku w łazience.
-Co golasie ? - zaśmiałam się i stanęłam za kanapą układając włosy Zibiemu.
-Pomóc Ci z zakupami ? - odchylił się do tyłu.
W odpowiedzi uśmiechnęłam się słodko i poklepałam go po policzkach. Wstał i pociągnął mnie za rękę. Zaczęliśmy rozpakowywać rzeczy. Po 10 minutach wszystko było pochowane, a my siedzieliśmy na kanapie. Oparłam głowę o Zbyszkowy tors i wgapiałam się w to co leci w telewizorze. Próbowałam się skupić na jakimś filmie, który leciał w telewizji, ale nie ułatwiał mi tego Bartmanowy brzuch. Mimowolnie zaczęłam wodzić palcem po mięśniach siatkarza. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstałam leniwie z kanapy i poszłam otworzyć. Alek z dzieciakami postanowili mnie odwiedzić. Zaprosiłam brata do środka i poszliśmy do salonu. Chłopakom włączyłam bajki, a z dwoma siatkarzami poszliśmy do kuchni. Mężczyznom zrobiłam herbatę, a sobie nalałam sok pomarańczowy do szklanki i wskoczyłam na blat. Po upływie około godziny przyszli dwa Achremy. Alek dopił herbatę, pożegnali się i poszli do siebie. Natomiast Zbyszek poszedł do salonu i glebnął się na kanapę. Ja poszłam pod prysznic, ubrałam koszulkę Zibiego i skierowałam się do pokoju, w którym był atakujący.
-Śmigaj pod prysznic. - potargałam go po włosach i poszłam sprawdzić czy zamknęłam drzwi na klucz.
-Mhm. - mruknął tylko i wrócił do oglądania telewizji.
-Jazda ! - stanęłam z poważną miną zasłaniając mu obraz.
W odpowiedzi chwycił mnie w pasie i przesunął odsłaniając sobie ekran. Zabrałam mu piloty i wyłączyłam film.
-Ej ! - krzyknął. - Oddawaj !
-Idź się wykąp. - powiedziałam stanowczo.
-Kobiety .. - westchnął pod nosem.
-Słyszałam! - odkrzyknęłam.
Po chwili usłyszałam szum wody. Zadowolona rozwaliłam się na kanapie i bez sensu skakałam po kanałach.
-Co tam oglądasz ? - przeskoczył przez oparcie kanapy Bartman i usadowił się obok mnie.
-Nic ciekawego, bo nic nie ma. - oddałam mu piloty. - Idę spać. - dodałam i wstałam z kanapy całując przyjaciela w policzek.
-To idę z Tobą. - podniósł się energicznie
-Śpisz na swojej połowie. - pokazałam mu język.
-Jesteś okropna. - udał obrażonego.
-Bartman ! Zaraz będziesz spał na kanapie.
Spojrzał na mnie niewinnym wzrokiem, któremu nie mogłam się oprzeć. Westchnęłam i pociągnęłam go ze sobą za rękę w stronę sypialni. Położyliśmy się w łóżku i zaczęliśmy gadać. Oparłam głowę o tors siatkarza i kreśliłam kółka na brzuchu Zbyszka. Powoli zamykały mi się oczy. W końcu zasypiałam. Czułam tylko jak mężczyzna całuje mnie w głowę, okrywa kołdrą i szepcze ciche 'kocham Cię'. Mimowolnie się uśmiechnęłam, ale nic się nie odzywałam. Chciałam, żeby myślał, że nie słyszę. Po paru minutach popadłam w objęcia Morfeusza.










------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- długo mnie nie było,zdaję sobie z tego sprawę :* przepraszam :* napiszę w przyszłym tygodniu,ale dopiero pod koniec,bo na początku wyjeżdżam na 3 dni <3 także do napisania kochani :*

1 komentarz:

  1. Drugie Twoje opowiadanie i znów takie słodkości *o* To lubię <3 Ciekawe, co z ich przyjaźni "wyrośnie", bo wydaje mi się, że coś wielkieeego :)
    O rozdziałach na tym blogu również mnie informuj, do przeczytania :*

    OdpowiedzUsuń