Następnego dnia z wielkim trudem
podniosłam się z łóżka. A raczej zmusił mnie do tego wibrujący
telefon na szafce nocnej. Spojrzałam na wyświetlacz 'Zibi :*'.
-Czego ? - wydarłam się na
dzwoniącego.
-O, wstałaś. - zaśmiał się.
-Te, Bartman. Jebne Ci.
-Dobra, dobra. A teraz poważnie. Jadę
dzisiaj na zakupy i dzwonię zapytać czy nie chcesz czegoś ?
-Mam lepszy pomysł. Przyjedź po mnie
o 14 i pojedziemy oboje.
-Jasne Słońce. - wybuchnął
śmiechem. - Do zobaczenia. - i się rozłączył.
Po rozmowie z nim poszłam pod
prysznic. Wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem, podeszłam do
szafy i skompletowałam strój na dzisiaj :
http://www.deezeelistka.pl/stylists/outfit/show/22217.html
. Weszłam z powrotem do łazienki i wciągnęłam na siebie ubranie.
Umyte włosy wysuszyłam i wyprostowałam. Swoje kroki skierowałam
do kuchni i zjadłam śniadanie. Równo o 7.45 pod moimi drzwiami
pojawiła się Karolina. Poszłyśmy na uczelnię. Całe zajęcia
przesiedziałam i przegadałam z przyjaciółką. Równo z dzwonkiem
ogłaszającym koniec zajęć wyszłam razem z Markiewiczówną. Pod
uczelnią czekał na mnie Zbyszek. Wskoczyłam szybko do samochodu
przyjaciela i pojechaliśmy na zakupy. Wykupiłam chyba pół sklepu.
Zbyszek pomógł mi dotargać zakupy z samochodu do mojego domu i
poszedł rozwalić się na kanapie.
-Bartman ! Do mnie ! - krzyknęłam z
kuchni.
-Tak ? - zjawił się w drzwiach kuchni
i podszedł do mnie spoglądając z góry.
-Ty to rozpakowujesz .. - założyłam
ręce i wskazałam głową na stos siatek. - a ja idę pod prysznic i
odpocząć.
Gdy go wymijałam złapał mnie i
zaczął łaskotać. Próbowałam mu się wyrwać, ale chwycił mnie
w pasie i przewiesił sobie przez ramię kierując swoje kroki do
łazienki. Wsadził mnie do wanny i zaczęła się bitwa na wodę. Po
chwili oboje byliśmy cali mokrzy. Wzięliśmy ścierki w ręce i
zabraliśmy za sprzątanie łazienki. Po paru minutach wszystko
lśniło czystością, a ja poszłam się przebrać. Ubrałam spodnie
od dresu i koszulkę Bartmana, którą znalazłam w swojej szafie.
Idąc do kuchni w celu zakończenia rozpakowywania zakupów zajrzałam
do salonu gdzie siedział przyjaciel w samych spodniach, a koszulka
suszyła mu się na grzejniku w łazience.
-Co golasie ? - zaśmiałam się i
stanęłam za kanapą układając włosy Zibiemu.
-Pomóc Ci z zakupami ? - odchylił się
do tyłu.
W odpowiedzi uśmiechnęłam się
słodko i poklepałam go po policzkach. Wstał i pociągnął mnie za
rękę. Zaczęliśmy rozpakowywać rzeczy. Po 10 minutach wszystko
było pochowane, a my siedzieliśmy na kanapie. Oparłam głowę o
Zbyszkowy tors i wgapiałam się w to co leci w telewizorze.
Próbowałam się skupić na jakimś filmie, który leciał w
telewizji, ale nie ułatwiał mi tego Bartmanowy brzuch. Mimowolnie
zaczęłam wodzić palcem po mięśniach siatkarza. Nagle zadzwonił
dzwonek do drzwi. Wstałam leniwie z kanapy i poszłam otworzyć.
Alek z dzieciakami postanowili mnie odwiedzić. Zaprosiłam brata do
środka i poszliśmy do salonu. Chłopakom włączyłam bajki, a z
dwoma siatkarzami poszliśmy do kuchni. Mężczyznom zrobiłam
herbatę, a sobie nalałam sok pomarańczowy do szklanki i wskoczyłam
na blat. Po upływie około godziny przyszli dwa Achremy. Alek dopił
herbatę, pożegnali się i poszli do siebie. Natomiast Zbyszek
poszedł do salonu i glebnął się na kanapę. Ja poszłam pod
prysznic, ubrałam koszulkę Zibiego i skierowałam się do pokoju, w
którym był atakujący.
-Śmigaj pod prysznic. - potargałam go
po włosach i poszłam sprawdzić czy zamknęłam drzwi na klucz.
-Mhm. - mruknął tylko i wrócił do
oglądania telewizji.
-Jazda ! - stanęłam z poważną miną
zasłaniając mu obraz.
W odpowiedzi chwycił mnie w pasie i
przesunął odsłaniając sobie ekran. Zabrałam mu piloty i
wyłączyłam film.
-Ej ! - krzyknął. - Oddawaj !
-Idź się wykąp. - powiedziałam
stanowczo.
-Kobiety .. - westchnął pod nosem.
-Słyszałam! - odkrzyknęłam.
Po chwili usłyszałam szum wody.
Zadowolona rozwaliłam się na kanapie i bez sensu skakałam po
kanałach.
-Co tam oglądasz ? - przeskoczył
przez oparcie kanapy Bartman i usadowił się obok mnie.
-Nic ciekawego, bo nic nie ma. -
oddałam mu piloty. - Idę spać. - dodałam i wstałam z kanapy
całując przyjaciela w policzek.
-To idę z Tobą. - podniósł się
energicznie
-Śpisz na swojej połowie. - pokazałam
mu język.
-Jesteś okropna. - udał obrażonego.
-Bartman ! Zaraz będziesz spał na
kanapie.
Spojrzał na mnie niewinnym wzrokiem,
któremu nie mogłam się oprzeć. Westchnęłam i pociągnęłam go
ze sobą za rękę w stronę sypialni. Położyliśmy się w łóżku
i zaczęliśmy gadać. Oparłam głowę o tors siatkarza i kreśliłam
kółka na brzuchu Zbyszka. Powoli zamykały mi się oczy. W końcu
zasypiałam. Czułam tylko jak mężczyzna całuje mnie w głowę,
okrywa kołdrą i szepcze ciche 'kocham Cię'. Mimowolnie się
uśmiechnęłam, ale nic się nie odzywałam. Chciałam, żeby
myślał, że nie słyszę. Po paru minutach popadłam w objęcia
Morfeusza.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
długo mnie nie było,zdaję sobie z tego sprawę :* przepraszam :*
napiszę w przyszłym tygodniu,ale dopiero pod koniec,bo na początku
wyjeżdżam na 3 dni <3 także do napisania kochani :*