Rano obudziło mnie siarczyste 'kurwa',
które jak się domyślałam wydobyte było z ust Bartmana. Zrzuciłam
z siebie kołdrę i tak jak spałam, czyli w koszulce Zibiego zeszłam
na dół. Nad zlewem stał Zbyszek a obok niego niedokończone
śniadanie.
-Co się stało ? - zapytałam
podchodząc do siatkarza.
-Nic. - burknął pod nosem.
-Pokaż. - wzięłam jego dłoń w
swoje ręce. Jego palec wskazujący u prawej ręki był całkowicie
rozcięty.
Poszłam do łazienki, z apteczki
wyjęłam wodę utlenioną oraz plaster i wróciłam do kuchni. Dosyć
dużą ranę obmyłam wodą i nakleiłam plaster.
-Sierota. - uśmiechnęłam się do
przyjaciela i chciałam pocałować w policzek, ale on odwrócił
głowę i nasze usta się spotkały.
Oderwałam się od niego zarumieniona i
schowałam twarz w dłonie. Siatkarz poszedł do mnie, chwycił moją
twarz i delikatnie pocałował w czoło przytulając mnie do siebie i
wyszeptał ciche 'kocham, zawsze kochałem i będę kochał'.
-Zibi .. - wtuliłam się w jego
ramiona.
-Wiem. Za szybko to się dzieje.
Wyjechałem z tym od tak, po prostu, ale zrozum, że ja dłużej nie
mogłem. - powiedział patrząc mi w oczy, a potem kierując wzrok w
przestrzeń.
-Wiesz, że od zawsze miałam do Ciebie
słabość. Od jakiegoś czasu myślę o tym jakiego byłoby nasze
życie gdybyśmy razem zamieszkali, robili wszystko we dwoje. Odkąd
przeprowadziłam się do Polski z Alkiem i poznałam Ciebie, wszystko
stało się jakby inne. Łatwiejsze, bardziej kolorowe. Wiedziałam,
że mogłam do Ciebie zadzwonić w środku nocy i przyjechałbyś do
mnie nawet z drugiego końca Polski gdyby byłam taka potrzeba. A
teraz myślę, że moglibyśmy mieszkać w jednym domu, spać w
jednym łóżku. To jest dla mnie niesamowite. - skończyłam swoją
wypowiedź. - I wiesz co ? - stanęłam na palcach i szepnęłam mu
do ucha : ja też Cię kocham. - pocałowałam go delikatnie w usta i
podeszłam do kuchennego okna.
Nagle poczułam oplatające mnie ręce.
Odwróciłam głowę w stronę mężczyzny i uśmiechnęłam się
odwracając się do niego i opierając dłonie o jego tors. Ten tylko
przyciągnął mnie do siebie tak, że między nami nie było żadnej
szparki i ugryzł mnie lekko w szyje śmiejąc się. Nie musiał mi
zadawać pytań typu 'czy zostaniesz moją dziewczyną'. Po jego
wyznaniu, które mieściło się w paru słowach : kochałem, kocham
i będę kochał, wiedział, że jesteśmy parą. Nie bawiliśmy się
w podstawówkowe podchody tylko mówiliśmy wszystko z mostu. I to
było najlepszym rozwiązaniem i wyznaniem naszych uczuć. Po tej
jakże romantycznej chwili odsunęłam się od niego i podeszłam do
lodówki sprawdzając jej zawartość.
-Idziemy do sklepu. - stwierdziłam
chwytając portfel leżący na stole i idąc do przedpokoju wsunąć
na nogi czarne trampki vansy.
Zaraz za mną pojawił się Bartman,
który ubrał czarne Nike, wziął klucze leżące na szafce,
popchnął mnie lekko w stronę drzwi i zasunął je. Chwycił mnie
za rękę i niepewnie uśmiechnął w moją stronę. Pocałowałam go
w usta na znak, że jak najbardziej mi to pasuje i pogrążeni w
rozmowie poszliśmy w kierunku sklepu. Zrobiliśmy zakupy prawie jak
dla wojska i obładowani siatkami szliśmy w stronę mojego
mieszkania. Gdy dotarliśmy pod drzwi, wyjęłam z tylnej kieszeni
Zbyszka klucze, otworzyłam dom i weszliśmy. Od razu swoje kroki
skierowaliśmy do kuchni w celu zostawienia zakupów. Poszłam do
łazienki, umyłam ręce i zaszłam do salonu.
-Tak to nie będzie. Do kuchni. Migiem.
- stanęłam przed Zibim i wyłączyłam mu telewizor.
-No weź. - spojrzał na mnie smutnymi
oczami.
-Zapraszam do rozpakowywania zakupów.
- powiedziałam krótko i poszłam do kuchni.
Nie minęło 15 sekund, a zjawił się
siatkarz i z obrażoną wyjmował zakupione produkty. Zaśmiałam się
aby i podeszłam do niego przytulając do jego pleców i gryząc
płatek ucha. Wiedziałam, że zaraz się uśmiechnie i tak też się
stało. Odwrócił się do mnie z wielkim bananem na twarzy i
pocałował w nos. Wróciliśmy do rozpakowywania zakupów. Po
skończonym zajęciu wzięłam się za przygotowywanie obiadu.
Postawiłam na pizzę, bo nie miałam na nic innego pomysłu. Po mega
szybkim zrobieniu jedzenia zawołałam atakującego. Po zjedzonym
obiedzie ścigaliśmy się na kanapę. W czasie gdy ja obiegałam
kanapę, żeby na niej usiąść, Bartman przeskoczył przez oparcie
i glebnął się zajmując całe miejsce.
-Ej. To nie fair. - powiedziałam
obrażona i oddalałam się od mebla.
Mężczyzna ze śmiechem podniósł
się, chwycił mnie w pasie i pociągnął w stronę kanapy. Nadal
obrażona, usiadłam z założonymi rękami i wgapiałam się bez
sensu w telewizor. Uchachany Zbyszek wciągnął mnie na swoje kolana
i pocałował delikatnie. Objęłam go za szyję i przyciągnęłam
do siebie, a nasze języki zaczęły toczyć ze sobą walkę. Po
chwili odkleiłam się od niego i oparłam brodę o jego tors i
spojrzałam na niego. Zadowolony spojrzał na mnie i dał lekkiego
pstryczka w nos. Zeszłam z jego kolan i poszłam do kuchni.
Wskoczyłam na kuchenny blat, chwyciłam swojego Samsunga Galaxy S
III i wybrałam numer do Karoliny. Gadałam z nią dobrą godzinę
gdy przyszedł siatkarz i stając pomiędzy moimi nogami oparł się
rękami mając między nimi moje ciało. Zakończyłam rozmowę z
przyjaciółką i przejechałam ręką po idealnie ułożonych
włosach reprezentanta Polski. Chwilę pogadaliśmy w tej samej
pozycji i koło 24 rzeszowski zawodnik poszedł do siebie. Ja
wskoczyłam pod szybki prysznic i ubrana w koszulkę chłopaka
weszłam pod kołdrę i w mgnieniu oka usnęłam.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
wiem,długo mnie nie było.prawie miesiąc :< ale czerwiec,koniec
roku szkolnego,koniec gimnazjum,musiałam walczyć o oceny.mam
nadzieję,że mi to wybaczycie.idą wakację,postaram się tu
częściej zaglądać.9 czerwca spełniłam swoje marzenie – byłam
na meczu reprezentacji *.* przegrany przez Polskę,aczkolwiek emocje
niesamowite.zaśpiewać acapella Mazurka Dąbrowskiego – marzenie
:)
Co do rozdziału : weny nie było więc
trochę beznadziejnie.obiecuję,że się poprawię :) jeśli chcecie
mieć ze mną kontakt to zapraszam na https://twitter.com/bartmanoowa
:)